Minęło sporo czasu od mojego ostatniego wpisu. Trochę mi głupio z tego powodu - zaniedbałam bloga i osoby, które go czytały. Ale, przysięgam, kotów nie! Mam nadzieję, że uda mi się na nowo ożywić to miejsce :)
Dwa lata temu przestałam działać jako dom tymczasowy, ale to nie znaczy, że nie zdarza mi się zgarnąć jakiegoś kota na przeczekanie ;)
Tak było z Zorrą, która była dokarmiana w miejscu, w którym pracowałam. W marcu w parę osób zrzuciliśmy się na jej sterylizację, a ja wzięłam ją do siebie na przechowanie przez dobę po operacji, na wszelki wypadek. A, że przypadkiem skradła czyjeś serce...
Po testach na FIV i FeLV trafiła do nowego (swojego pierwszego) domu, gdzie dołączyła do cudownego dziesięcioletniego kocura - Rudego. Początki kontaktów nie były łatwe - Zorra okazała się być młodym kociakiem(ok. 6-7 miesięcy), pełnym energii. Rudy natomiast ledwie znosił jej obecność. Swoją drogą, Zorra bardzo przypominała mi Melę, która była u mnie przeszło dwa lata temu i też trafiła do nowego domu jako towarzyszka poważnego rudego pana :) W tamtym domu (pozdrawiam!) konieczne okazało się znalezienie towarzystwa dla energicznej panny Meli - i przybył kolejny towarzysz :)
Tutaj Rudy się rozruszał i coraz częściej odpowiada na zaczepki koleżanki. Czekam z niecierpliwością na rozwój tej znajomości :)