2010-11-15

Jak to się zaczęło... Bisou. Ciąg dalszy


10 października:


Zamartwialam się wczoraj, że Cookie nie chce się załatwiać do swojej kuwety, bo nasikał tam mały. Nie mówiąc już o ich wyciu i syczeniu na siebie, a także niemalże "szczekaniu" Bizu, jak tylko usłyszy psa w oddali :(
Ale na pewno będzie dobrze! Dzisiaj mam więcej optymizmu :) Mały zwiedzał rano parter domu, podczas gdy Cookie spał na fotelu. Nie mieli pojęcia wzajemnie o swojej obecności, aż Cookie wstał, przeciągnął się i... zawinął w drugą stronę. Wtedy Bizu go dostrzegł i - skradając się - podszedł, żeby powąchać... Obaj odskoczyli jak oparzeni prychając, aby już za chwilę przyglądać się sobie z niewielkiej odległości - jeden siedział na kanapie, drugi na fotelu. Syczenia było już malutko. Chwilę to trwało, aż Cookie obrócił się i wrócił do swej zakłóconej drzemki, a Bizu przesunął się bliżej Cookiego i stamtąd przyglądał się trochę jemu, trochę światu :)
Jesteśmy w tej chwili o moich rodziców, w domu, i do tej pory Francuzik siedział w łazience, wyjmowany na pieszczoty i socjalizację z otoczeniem. Z dnia na dzień jest lepiej! Dzisiejszej nocy TŻ wyniósł się do drugiego pokoju i spał z małym całą noc, co zaowocowało o wiele większą odwagą Bizu dzisiaj :)

Oglądam własnie najlepsze widowisko: Bizu i Cookie szaleją razem!


12 października:
Noce nieprzespane nas czekają, bo w nocy tra walka o wpływy na łóżku. Z niewiadomych przyczyn obaj chcą spać na mojej głowie... Cookie od początku się do tego przyzwyczaił, bo kładliśmy go na poduszce jak był tak malutki - to było najbezpieczniejsze miejsce, aby go nie zgnieść. A mały jakoś też tam lubi, potrafi zasnąć przytulony do mojej głowy. I jak Cookie tam trafia, a mały już jest, to zaczyna się syczenie i fukanie...
Ale, sądząc po dzisiejszym tuleniu w dzień, to może już będą tulić się do siebie nocami. Tyle miałam wątpliwości, a teraz patrzę na nie i jestem przeszczęśliwa. Jeszcze oczywiście Bisou nie oswoił się całkowicie, dalej chowa się pod łóżko, jak sobie przypomni. Szczególnie rano - jakoś z nastaniem nowego dnia zapomina, że jest w bezpiecznym miejscu i wieczorem bawił się i mruczał. Bardzo szybko nauczył się, że wielki rudy pies (Iru) jest niegroźny - dzisiaj już "przypadkiem" wpadł prosto na nią z piłką i zdołał obwąchać jej łapy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz