2010-11-14

Pierwsze koty za płoty


Od dłuższego już czasu myślałam o tym, żeby założyć blog. Najpierw miały to być moje artykuły, publikowane dotychczas w portalu internetowym. Jednakże do tego tematu nie mogłam się zabrać od miesięcy. Nieraz myślałam: "Kto by to czytał?".  
Aż wreszcie w moim życiu pojawiły się - ponownie - koty. Ponownie, ponieważ - kiedy mieszkałam jeszcze z rodzicami - towarzyszyły nam dwie kotki: absolutnie niepyzata Pyza oraz - w kocięctwie nadużywająca pazurów - Drapula ;)

Zaczęłam od założenia wątku na forum miau w momencie, kiedy pojawił się Bisou. Tutaj zaczynam później, ale najpierw cofnę się do początku, czyli do momentu pojawienia się w naszym życiu Cookiego.

Tytuł słynnej powieści Kurta Vonneguta posłużył mi jako metafora domu pełnego kotów(co nie ma kompletnie nic wspólnego z ksiązką). Domu, w którym zwierzęta są członkami rodziny i ich potrzeby są równie ważne jak nasze. Oczywiście mieszkają z nami nie tylko koty, a na blogu pojawią się z pewnością różne zwierzęta. Jakże mogłabym pominąć stado sikorek przylatujące do zimowego baru na balkonie? 
Na stałe towarzyszą nam: Iru - pięcioletnia suczka rasy akita, Cookie - niespełna półroczny rudy kocur oraz Bisou - czteromiesięczny niebieski dachowiec. Gościnnie pojawiają się również inne koty, dla których jesteśmy pensjonatem lub domem tymczasowym, a że wśród najbliższych przyjaciół mnóstwo mamy psiarzy i kociarzy, i oni będą się pojawiali na łamach bloga.
W chwili, w której to piszę mieszka u nas jeszcze Lizzie vel Mała Czarna(na zdjęciu), która spędziła u nas już 11 dni - przełamując swoją nieufność do człowieka. Lizzie za parę dni jedzie do swojego domku. Podobnie jak jej brat Piorun, który w swoim domu jest już przeszło dwa tygodnie...


Zapraszam :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz